Poniedziałek, 14 października 2024

Mam dość czytania nekrologów na Facebooku

9 kwietnia 2022

Ostatnio zastanawiam się, czy Facebook jest jeszcze portalem społecznościowym, na którym ludzie się łączą, czy też stał się już od dawna nekrologiem dla uzależnionych. Mam wrażenie, że za każdym razem, gdy się tam loguję, jestem świadkiem, jak znajomi opłakują kolejną śmierć młodego mężczyzny lub kobiety spowodowaną przedawkowaniem heroiny.

Obecnie jestem właścicielem Surfside Structured Sober Living, programu, który pomaga mężczyznom w wieku 18-30 lat i ich rodzinom. Mam tytuł magistra, certyfikat specjalisty ds. uzależnień i jestem licencjonowanym klinicznym doradcą ds. alkoholu i narkotyków w wielu stanach. Pracuję w sektorze zdrowia psychicznego od 13 lat i jestem czysty od początku marca 2005 roku (dla tych, którzy szybko policzyli, o tej rozbieżności możemy porozmawiać później). Po raz pierwszy w mojej długiej karierze obserwuję nowe zjawisko: heroina stała się społecznie akceptowana wśród narkomanów.

Kiedy byłem aktywnie uzależniony, byłem śmieciem z najniższego poziomu. Cały czas używałem wszystkiego, co możliwe, ale heroina zawsze nie wchodziła w grę. Nawet po dziewięciokrotnym aresztowaniu nadal patrzyłem na używanie heroiny z góry. Wiem z własnego doświadczenia, że wielu innych ludzi na odwyku czuło się podobnie, kiedy biegali po ulicach. Większość substancji była dozwolona, ale nie heroina.

15 marca 2016 r., zaledwie tydzień po tym, jak otrzymałem błogosławieństwo 11 lat trzeźwości, zalogowałem się na Facebooku i zobaczyłem, że nastąpił kolejny zgon z powodu heroiny, tym razem w domu trzeźwości prowadzonym przez rówieśników. Wysłałem animowany status, który brzmiał następująco:

"KOMUNIKAT SŁUŻB PUBLICZNYCH:

Kiedy oczyścisz się z heroiny, nawet na kilka dni, jeśli powrócisz do nałogu i zaczniesz znowu zażywać, przedawkujesz, jeśli spróbujesz zażyć taką samą ilość, jaką zażywałeś przed oczyszczeniem. #gethelp #staysafe

Z poważaniem,
Ian Koch, MS, LCADC
"Skontaktuj się z nami po pomoc".

Przyciągnął on dużą uwagę, zbierając ponad 90 polubień, kilka udostępnień, komentarzy i kilka osobistych wiadomości. Dlaczego? Może dlatego, że ludzie są niedoinformowani. Może się identyfikują. Może jest to informacja, której się nie przekazuje (bo wolimy mówić ludziom, żeby nigdy więcej nie używali, mimo że statystyki mówią nam o nawrotach). Niezależnie od tego, niestety rzeczywistość jest taka, że ludzie umierają, a my nie robimy wystarczająco dużo. Pisząc ten wpis, zastanawiam się nad wczorajszą wiadomością o kolejnej śmierci z powodu przedawkowania.

W 2011 r. National Institute on Drug Abuse podał, że 4,2 mln Amerykanów w wieku 12 lat i starszych przynajmniej raz spróbowało heroiny, a 23% z nich uzależniło się. Oznacza to, że w 2011 r. ponad 1 mln Amerykanów było uzależnionych od heroiny. Obecna stygmatyzacja sugeruje, że ci ludzie żyją na ulicy lub pod wiaduktem, ale w rzeczywistości są to wasze dzieci, sąsiedzi, uczniowie, kuzyni, bracia, siostry i rodzice. To są ludzie, których kochasz. To ludzie, których spotykasz każdego dnia.

Widzę dwa typy osób uzależnionych od heroiny

Pierwszy z nich pasuje do wielu stereotypów. Jest to osoba w wieku 40-60 lat, korzystająca z jakiejś formy pomocy publicznej, mająca długą historię działalności przestępczej i braku pracy. Osoby te nieustannie walczą, aby ułożyć sobie życie.

Przez wiele lat pracowałem w klinice metadonowej, gdzie rzadko słyszy się o przedawkowaniu. To się po prostu nie zdarzało. Osoby korzystające z leczenia wspomaganego farmakologicznie otrzymywały codzienną dawkę podtrzymującą metadonu. Tak, znaczna część tych ludzi może nie być uważana za "czystych" według dzisiejszych standardów, a niektórzy (z pewnością nie wszyscy) mogli nie być szczególnie zmotywowani do zmiany swojego życia, ale z punktu widzenia zdrowia publicznego nie byli też martwi.

Innym typem uzależnionego od heroiny, z którym się spotykam, jest biały dzieciak z klasy średniej, w wieku 18-30 lat, pochodzący z przedmieść Ameryki. Jest to typ uzależnionych, którzy padają jak muchy. CDC podaje, że od 2000 roku liczba przypadków przedawkowania opioidów wzrosła czterokrotnie.

Słyszałem też, że większość przypadków przedawkowania ma miejsce w domu rodziców. Przypomina mi to znajomego, który stracił syna. Ten biedny ojciec miał wtedy ponad trzydzieści lat trzeźwości. Mawiał: "Jak będzie tego bardzo chciał, to się zmieni", co jest częstym powiedzeniem 12-stepowców. Jego syn co pół roku wracał na terapię i z niej wychodził, ale zawsze wracał do heroiny. Tata zawsze pozwalał mu mieszkać w domu po odbyciu 28-dniowej kuracji odwykowej. Pewnego dnia ojciec znalazł go na kanapie w piwnicy, martwego, z igłą w ramieniu. Ta rozdzierająca serce historia jest udziałem rodzin w całym kraju.

Kiedy heroina stała się tak szkodliwa... i w jaki sposób?

To są i były tabletki. CDC podaje, że w 2014 r. ponad 38 osób dziennie umierało z powodu nadużywania opioidów wydawanych na receptę. Stany takie jak Alabama, Mississippi, Massachusetts i New Hampshire przodują w epidemii opiatów, ale reszta wschodniego wybrzeża jest tuż za nimi.

Od lekarza do śmierci

Tak właśnie zaczyna się nałóg:

  • Jako dzieci jesteśmy uczeni, że lekarz sprawia, że czujemy się lepiej, a to, co nam daje, jest dobre. Tego rodzaju uwarunkowania psychologiczne są prawie niemożliwe do przełamania.
  • W okresie dorastania i nastoletnim na zajęciach z profilaktyki uzależnień uczy się nas, że narkotyki są złe, że nam zaszkodzą i że powinniśmy powiedzieć "nie!". Mówi się nam, że tabletki na receptę i inne substancje mogą doprowadzić do poważnych kłopotów. Widzimy jednak, że nasi rodzice i dziadkowie zażywają je bez żadnych konsekwencji. Otrzymujemy sprzeczne komunikaty: pigułki są złe, a pigułki są dobre. Z psychologicznego punktu widzenia jest to nadal podparte myśleniem "lekarze są dobrzy", którego nauczyliśmy się przed okresem dorastania i nastoletnim.
  • Ktoś, zwykle przyjaciel (w naszej podświadomości przyjaciele są bezpieczni i nigdy nas nie skrzywdzą), proponuje nam, abyśmy spróbowali "tylko jednej". Ten rodzaj presji rówieśniczej jest prawie niemożliwy do udowodnienia, ponieważ nie odczuwa się jej jako "presji". Ta jedna tabletka zostaje zażyta i nic złego się nie dzieje. To utwierdza w przekonaniu, że pigułki są nieszkodliwe, a wszelkie metody profilaktyki są stracone.
  • Czas mija, a pigułki są stosowane w weekendy, w szkole lub pod koniec dnia; "te dobre" można stosunkowo łatwo dostać za około 20 dolarów za sztukę. Nawyk postępuje i u niczego niepodejrzewającej osoby zaczyna się rozwijać uzależnienie od substancji.
  • Z czasem (postęp może być różny w zależności od osoby używającej) weekendowy nawyk przekształca się w codzienny nawyk. Osoba taka doświadcza odstawienia narkotyku i nie jest już w stanie przetrwać dnia bez zażywania. Tabletki, które nie dają już "haju", są teraz potrzebne tylko po to, by czuć się normalnie.
  • Tabletki się kończą. Recepta znika lub źródło nie jest już dostępne... ale heroina jest. Heroina jest tańsza i znacznie silniejsza. Dana osoba próbuje jej, zwykle wciągając proszek. Nie dość, że objawy odstawienia znikają, to jeszcze znowu jest się na haju. Spróbowali raz i okazało się, że nie jest tak źle, jak wszyscy mówili, więc robią to ponownie.
  • Rodzi się nałóg heroinowy.

Ten okropny schemat często prowadzi do powtarzającego się cyklu leczenia i nawrotów. Widzę, jak ta historia wciąż się powtarza na Facebooku. Biedny młody człowiek, który zmarł w swojej izbie wytrzeźwień, to tylko jedna z tysięcy tragedii, ale jego śmierć zapadła mi w pamięć po przeczytaniu jednego z komentarzy zamieszczonych na stronie żałobnika. Młoda dziewczyna w wieku około dwudziestu lat napisała: "To wielka szkoda. Zastanawiam się, czy to była zła partia, czy po prostu użył za dużo". Dla niektórych ten komentarz brzmi nieczule, ale dla mnie ujawnił on, jak bardzo znormalizowaliśmy tragiczną śmierć dwudziestokilkuletniego mężczyzny. Człowiek, który zmarł wkrótce po opuszczeniu programu leczenia stacjonarnego i mieszkał w niezorganizowanej izbie wytrzeźwień. Dwa tygodnie później w tym samym domu zmarł ktoś inny.

Skąd ten wzrost liczby zgonów związanych z opioidami?

Nie sądzę, aby istniała bezpośrednia odpowiedź na to pytanie. CDC podaje również pewne zmienne, które przyczyniają się do wzrostu liczby zgonów z powodu opioidów, ale tak naprawdę nikt tego nie wie.

Mark Crandall, MSW, z Live Free Structured Sober Living w Manchesterze NH, uważa, że większość nawrotów w New Hampshire jest wynikiem zażywania opioidów na bazie fentanylu, a nie heroiny. Wyjaśnia on, że większość dilerów narkotyków aresztowanych w NH i MA nie jest zatrzymywana z dużą ilością heroiny, ale z dużą ilością fentanylu. Fentanyl jest 10 razy silniejszy od heroiny, co zwiększa ryzyko przedawkowania.

Mark uważa też, że im dłużej ktoś przebywa na leczeniu lub w odpowiednio zorganizowanym ośrodku trzeźwości, tym większe ma szanse na trwałe wyzdrowienie. Jego doświadczenie w pracy w dziedzinie uzależnień pokazało mu, że szybki, 30-dniowy program nie wystarczy, by pozbyć się obsesji używania narkotyków i pomóc komuś zmienić jego życie.

Blair Rambough, MS, LCADC, pracuje w dziedzinie uzależnień od wielu lat. Jest kierownikiem klinicznym 80-łóżkowego ośrodka leczenia stacjonarnego dla mężczyzn. Długość pobytu jest uzależniona od leczenia, ale zazwyczaj wynosi około 90 dni. Poproszony o komentarz na temat nawrotów i przedawkowania po leczeniu, powiedział,

"Faktem jest, że ci ludzie, którzy wracają do nałogu, nie otrzymują wystarczającego leczenia w ramach 28-dniowego programu. Po prostu nie ma wystarczająco dużo czasu, aby wykonać niezbędną pracę. Kiedy wychodzą, mają problemy z nałogiem i wracają do grupy rówieśników, którzy używają narkotyków. Nie radzą sobie z presją prawdziwego świata i znowu sięgają po narkotyki".

Od lat w świecie uzależnień używa się terminu "leczenie", ale nie jest to określenie trafne. Możliwe, że ta błędna informacja przyczynia się do nawrotów. Dlaczego? Leczenie uzależnień zazwyczaj nie jest faktycznym leczeniem uzależnienia. Jest to bezpieczne miejsce, w którym osoby uzależnione mogą uzyskać informacje, ale nie jest to tak, jak w przypadku chemioterapii, gdzie rzeczywiście otrzymuje się lek, który zapobiega nawrotom.

To błędne określenie powoduje też, że ludzie wychodzą z niej z fałszywym poczuciem bezpieczeństwa. Rodzice i osoby uzależnione wierzą, że zostali "wyleczeni" z choroby i są teraz bezpieczniejsi, zdrowsi i zdrowsi. Prawda jest taka, że dla większości osób uzależnionych od opioidów 30 dni odpoczynku i oddzielenia od substancji nie jest wystarczające. Połączenie silnej obsesji psychicznej i ostrego odstawienia powoduje, że większość uzależnionych powraca do nałogu w ciągu kilku tygodni od opuszczenia 30-dniowego programu.

Kiedy osoba uzależniona powraca do nałogu po okresie czystej terapii, w jej organizmie wyraźnie nie ma żadnych substancji. Zniknęła wcześniejsza tolerancja, a brak tolerancji na substancję jest jednym z głównych czynników przyczyniających się do przedawkowania. Organizm nie jest w stanie poradzić sobie z ilością zażywanej substancji, a serce i układ oddechowy zwalniają i w końcu zatrzymują się.

Rozwiązanie

Rozwiązanie tego ogólnokrajowego problemu wykracza poza ramy niniejszego artykułu. Gdyby rozwiązanie było tak proste, nie walczylibyśmy z epidemią przedawkowania. Możemy jednak wykorzystać dostępne zasoby i zrobić z nich użytek. Programy, takie jak zorganizowane życie w trzeźwości lub inne opcje opieki po zakończeniu leczenia, pozwalają ludziom dłużej niż 28 dni uczestniczyć w terapii uzależnień. Osoby uzależnione i ich rodziny muszą otrzymywać informacje na temat abstynencji, a jednocześnie zdobywać wiedzę na temat tego, co robić w przypadku powrotu do nałogu. Nie oznacza to, że przyzwalamy na powrót do nałogu, ale taka edukacja ratuje życie.

Nie musimy używać Facebooka jako serwisu nekrologowego. Nawrót nie jest konieczny, ale nastąpi, jeśli nie podejmiemy działań i nie będziemy działać razem. Wyobraźmy sobie, że można by wykorzystać Facebooka do świętowania radości z życia w czystości zamiast ciągłego opłakiwania możliwych do uniknięcia zgonów. Nawrót choroby nie jest konieczny, ale nastąpi, jeśli nie będziemy potrafili się zjednoczyć i stanąć razem. Młodzi mężczyźni i kobiety umierający z powodu uzależnienia pozostawiają po sobie rodziny ze złamanym sercem, które zastanawiają się, czy nie można było zrobić czegoś więcej.

Dostarczone przez: